Jeśli skończę 50 lat to ...

          Jeśli skończę 50 lat to:
   - zapalę fajkę, 
   - puszczę się z jakimś fajnym facetem,
          - skoczę na bandżi - tak mawiałam kiedy skończyłam trzydziestkę.

          Bo to ,,wtedy'' mówią, że ,,to'' już z górki i kobieta po pięćdziesiątce ,,wszystko może'' i ,,wolno'' jej wszystko.
       Hm, nic z tych rzeczy.
          Mam pięćdziesiąt parę lat i jakoś ,,tamte, moje marzenia'' wzięły w łeb.
    Po pierwsze:
        fajki, cygarety, cygara, bo zwykłe papieroski to wtedy paliłam, a jakże (prawie jedną paczkę dziennie), ale przed urodzeniem drugiego dziecka rzuciłam na dobre i nie palę do dziś.
   Ostatnio opiekowałam się pewnym starszym panem, który palił fajki, dosłownie oddychał prawie tylko poprzez nie (miał traheotomię i to, już musi zrobić wrażenie, prawda?).
    Raz w tygodniu miałam do czyszczenia całą jego kolekcję. Któregoś dnia poprosił mnie, żebym wypaliła z nim po jednym cygarze. Odmówiłam, podziękowałam, on się skusił. 
       To było cygaro kubańskie, mocne i zabójcze dla niektórych, i dla niego również. Gdybym nie pojawiła się w porę, to byłoby po chłopie, wszak 85 lat to piękny wiek i jest się już zahartowanym, to jednak akurat  dla niego nie skończyłoby się najlepiej. 
       Zaczął palić papierosy w wieku 9 lat i nie mógł pojąć, że to jest tak szkodliwe.
    W dodatku jak na ironię, to chyba cała wioska paliła, bo nocą przy otwartym oknie trudno było zasnąć z powodu tego zapachu nikotynowego.
     Po drugie:
jakoś rozwiązły tryb życia mnie nie kręci.
      Jeden partner na całe życie wystarczy. 
      Nie powiem, niektórzy są tacy przystojni i ujmujący, że dech zapiera...
     W moim wieku jest się już ułożoną kobietą, co do tego nie mam wątpliwości i już zdążyłam zauważyć, że tak naprawdę to nie ma ideałów, są po prostu ludzie, kobiety i mężczyźni, którzy starają się żyć jak najlepiej potrafią.
      Robimy dobre rzeczy, które wydają się dla nas najlepszym rozwiązaniem, ale czy służy to wszystkim wkoło to już różnie bywa. 
       Wiadomo, że nikt nikomu nie dogodzi, bo zawsze będzie gdzieś brzmieć to magiczne: ,,ale''.  
     Pozostał skok z bandżi, ale - czy w moim wieku jest to wskazane?     
    No, może po obejrzeniu filmu Kiepskich to taki mały, bezpieczny skok z tej muszli klozetowej to nie zaszkodziłby mi, chyba.
      Tak więc, reasumując moje marzenia są nieadekwatne do mojego temperamentu, bo że go mam nie ulega żadnej wątpliwości.
    Przyszła pora na nowe wyzwania, marzenia i cele. 
    Co będzie moim kolejnym pomysłem jeszcze dokładnie nie wiem, ale już widzę światełko w tunelu, a to dobry znak.







    
           

Komentarze

Popularne posty