Mućki i ja w Wiosce Grzybowej.

          Parę tygodni wstecz, ruszyłam z moim mężem do naszych wnuczek do Wioski Grzybowej w jednej bardzo fajnej wsi.
Brzmi dość sielankowo, coś jak w stylu ,,wczasy pod gruszą''
       Wczasy to nawet były, bo żywej duszy nie było w gospodarstwie, czyli spokój, cisza i to jaka cisza, ho, ho! - u nas pod Toruniem nie znajdziesz takiej. 
     No więc ,, wyjechali... wszyscy nasi podopieczni... jak to w piosence, a my ? 
      - My doimy krowy. 
Nic szczególnego to robić, wszak ze wsi jesteśmy itp, ale tu mała niespodzianka, ponieważ dojenie krów odbywa się za pomocą dojarki, a nie ręcznie jak to u nas w naszym gospodarstwie było. 
Ogarnęliśmy system z tym dojeniem, ale było troszkę kłopotu z tymi ssawkami. Trzeba je odpowiednio ustawić aby się zassały, he he. 
       Nigdy w życiu nie widziałam na własne oczy dojarki, śmieszne prawda? Tym bardziej, że prawie taka sama, nowa stała u nas/teściów na strychu, nie używana (?), zapytajcie dlaczego, to ja nie wiem. Potem ją sprzedano. 
      Gdybym była bardziej mądra, to luknęłabym do youtube i wszystko co i jak jest 👀  ale któż będzie zaglądał do instrukcji obsługi 💪 damy radę.
    A krówki?
     Krówki bardzo mądre, weszły do obory, stanęły, która pierwsza do dojenia? 
A tu one same sobie hierarchię ustanowiły, same podchodziły pod stanowiska, a te wydojone same odchodziły. 
Takie spokojne, cierpliwe i przeżuwające leniwie. 
      - Ach wsi spokojna... chciałoby się zawołać w tej ciszy, głośno by się echem odbiło aż pod Toruń. 
Piękne są te tereny leśne i tylko wielki żal, że nie padało dość, a nawet wielka susza tam wszędzie jest. 
       Troszkę ta wioska szczęścia miała i ominął ją ten huragan, co zmiótł wiele tysięcy drzew obok. 
To prawdziwa tragedia dla tego lasu jak i dla ludzi, którzy stracili niektórzy wszystko lub też pracę, ale też zyskali inni bo mogli zatrudnić się do porządkowania tych łamańców.
     A wracając do tych naszych wczasów to czuliśmy się jak na prawdziwych, mimo że krótko.
      - Ach i jeszcze dodam sympatyczne wspomnienie o jednym z sąsiadów, który okazał się bardzo pomocny w pogoni za rogatym bykiem, bo w czasie zaganiania tych krów do obory uciekł, a raczej schował się gdzieś w krzakach w ogrodzi i nie wszedł do zagrody. 
Skutek był taki, że dał nogę do sąsiada ogródka, ach.
     Czasami te krowy potrafią pokonać ogrodzenie i wtedy całe stado ucieknie na wioskę lub do lasu. Tuman kurzu, stado krów z młodzieżą i byki - ciekawe zjawisko ;)
      Wtedy dopiero jest wesoło, bo znajomi z wiosek zaczynają dzwonić z informacją gdzie je widziano...
Coś mi się zdaje, że będzie trzeba zakupić drona, aby zaoszczędzić jazdy autem po wyboistych drogach w poszukiwaniu stada.
   Ot, taka mała historyjka jak to dziadkowie pośpieszyli z pomocą, by wnuczki mogły odpocząć na Mazurach.   👪  👫    
   Ps: awesome nad wioską, to fotka zrobiona przez moją córkę w Wiosce Grzybowej. Robi wrażenie, prawda? Wał szkwałowy 👀  👀 👀 







Komentarze

Popularne posty