Mieć odwagę.

             U fryzjera dziesięcioletni chłopiec po obcięciu włosów schodzi z fotela i udaje się w kierunku drzwi, a fryzjer woła: - Chłopcze zapłać 5 zł.! - Nie, bo tak nie chciałem...
       Jak to jest, że niektórzy ludzie już we wczesnej młodości potrafią zachować się bardzo odpowiedzialnie do zaistniałych różnych sytuacji i umieją powiedzieć ,,nie'' jeśli trzeba?  
             Niektórzy dorośli również mają z tym problem. 
         Byłam świadkiem, gdy byłam nastoletnią dziewczynką jak  kobieta po trzydziestce, nie miała śmiałości powiedzieć kierowcy busa, aby się zatrzymał na przystanku autobusowym, bo trzeba było wysiadać. 
       Skutek był taki, że to ja musiałam przejąć inicjatywę, bo inaczej mogłybyśmy jeszcze dalej jechać, a już byłyśmy o jeden za daleko. Dziwne, prawda? 
     Przypominam sobie jedną z pierwszych takich sytuacji, gdzie musiałam się odważyć zrobić coś, co mnie kosztowało dużej odwagi (wtedy tak to czułam, bo dziś to może śmieszne by się to mogło wydawać).
        A więc: byłam na mszy św. w kościele (dziś to znany kościół w całej Polsce z powodu Radia Maryja w Toruniu, bo o tym kościele jest mowa) i w pewnym momencie usłyszałam piękną intonację pieśni pt: Madonna.
       Wtedy to zapragnęłam się odwrócić do tyłu i spojrzeć do góry w stronę organów - wpojono mi do głowy, że nie wolno odwracać się i oglądać do tyłu w kościele. Swoją drogą, to straszne żeby takimi bzdetami karmić małe dziecko i w jakiś sposób zastraszać czy zawstydzać. 
        Przekonałam się, że świat od takiego czynu się nie zawalił i nic się nie stało i nie poniosłam żadnych konsekwencji.
      Tak, dochodzenie do  prawdy i poznawanie świata na własnej skórze uczy nas i kształtuje kim jesteśmy i co możemy robić, a czego nie powinniśmy.
         Zaspakajanie własnej ciekawości nie jest grzechem, wręcz przeciwnie. 
     Nie pamiętam, czy już opisywałam wydarzenie, które było moim udziałem w szkole podstawowej na jednej z lekcji.
       Otóż, podczas lekcji nauczycielka wyrwała mnie do odpowiedzi. Coś tam odpowiedziałam na jej zadane pytanie, a ona za chwilę na mnie wręcz wrzasnęła, 
       że: - Wstań! Masz zdjąć to blachostwo!'' - miała na myśli mój krzyżyk na łańcuszku wiszący na szyi.
       Oj, wtedy to już ona przesadziła i to zdrowo w moim mniemaniu (ale były to czasy komunizmu, więc pozwalano sobie na takie wymuszenia). 
        Wszyscy z mojej klasy zamarli w bezruchu i patrzyli na mnie i tu, wykazałam się odwagą, która nie wiem skąd mi się pojawiła.          Stałam wyprostowana z podniesioną głową i milczałam. 
        Ona, natomiast wręcz zionęła złością.
      Dziś oceniłabym ten czyn, jako bohaterstwo, ale wtedy poczułam, że naruszono moją godność osobistą i chciano mnie poniżyć, wymusić coś, co miało mnie ośmieszyć w oczach kolegów i koleżanek i wtedy też, pomyślałam, że najwyżej nauczycielka  wyśle mnie do dyrektora. 
        Nic z tych rzeczy, a na koniec roku szkolnego miałam nawet czwórkę z jej przedmiotu. 
        Chyba byłam pierwszą uczennicą w szkole, która jej się postawiła. 
        A jak należało by się zachować w sytuacji, kiedy jest się nowym pracownikiem w jakiejś firmie i starszy pracownik, który pracuje już bardzo długo w tej firmie mówi, żeby na liście przepracowanych godzin dopisać więcej tych godzin, że niby tak długo trwała praca, po to aby więcej kasy zarobić lub po to, by ukryć przed szefem swoje lenistwo podczas pracy? 
    Albo też inna sytuacja, kiedy to zmiennik w pracy dosłownie każe ci mówić nieprawdę szefowi w celu uzyskania podwyżki razem ze zmiennikiem. 
      Tu nie ma żartów. 
       Jeśli wyrazi się sprzeciw wobec takich gierek ze strony kolegów z pracy, to narazić się można na różnie nieprzyjemne ,,podłożone świnie'' w celu przepędzenia oponenta gdzie pieprz rośnie. 
     Ale: 
       Czy prędzej czy później prawda wyjdzie na światło dzienne.
      Jedyne rozsądne wyjście, to porozmawiać z szefem i do niego będzie należała decyzja, co z tym zrobić. Ważne, żeby na drugi dzień stojąc przed lustrem móc sobie spojrzeć prosto w oczy wiedząc, że nie jest się szują i oszustem) 
 ----Wiktoria nasza!!!---
     Na koniec, pomyślałam o tych, co to w pracy po wypłacie idą całą paczką na wódkę i akurat znajdzie się jakaś ,,czarna owca'', co odmawia i woli po tej pracy wrócić szczęśliwie do domu, rodziny. O ooo!!! jest gorąco. Nie należysz do paczki, może jesteś kretem, a może? ... będziesz zrobiony kretem, kapusiem, ufff... Proponuję również - wracać do domu, do rodziny, bo ona jest najważniejsza.Ps: ewentualnie kupić flaszkę wódki i przekazać w celach dobroczynnych kolegom ;) 
Zwycięstwo nad marnościami...
       Dopiszę tu ważne stwierdzenie, że dla mnie najtrudniej jest powiedzieć przysłowiowe ,,nie'' najbliższym. wtedy to, płaci się wysoką cenę, czasami, ale bardzo dobrym rozwiązaniem jest nauczyć sie asertywności, ponieważ bardzo jest ona potrzebna w życiu i rozwiązuje problemy



Komentarze

Popularne posty